Dzień zaczęliśmy rano jadąc w dalszym ciągu w kierunku Mołdawi, wszystko szło gładko aż do granicy. Gdy dojeżdżaliśmy do miejsca gdzie teoretycznie powinna być granica ( droga M-19 z Chernivtsi do Mołdawi) droga robiła się coraz mniejsza aż przed granicą zanikła w ogóle gdyż okazało się że remontują budynki na granicy ( właściwie to chyba dopiero je budowali) w każdym razie po dość długim oczekiwaniu na celnika którego tam nie było, w końcu ktoś nas przepuścił za drobna opłatą manipulacyjną.
Na granicy Mołdawskiej było już normalniej ale mimo braku kolejki i tak dość długo czekaliśmy wypełniając masą papierków, oraz czekając na pana z psem który sprawdzi dokładnie każdy element samochodu czy przypadkiem czegoś nie przemycamy...
Ostatecznie po sprawdzeniu samochodu spryskali go jeszcze jakimś płynem żebyśmy wirusów nie przemycili i ruszyliśmy dalej.