Ok. 15 dojechaliśmy do centrum Dublina, tam skontaktowaliśmy się z naszym couchem Derkiem i pojechaliśmy w stronę jego mieszkania oglądając po drodze część miasta. Derek okazał się bardzo gościnnym ok. 35 letnim facetem i mieszkał sam w szeregowcu. Na przywitanie przygotował dla nas przepyszną sałatkę z kurczakiem, a później pokazał co warto zwiedzić.
Dublin zwiedzaliśmy pieszo, najciekawsze okazało Trinitry College (niestety było już zbyt późno abyśmy mogli wejść do środka i zwiedzić słynną bibliotekę). Pod wieczór usiedliśmy z piwem na skwerze w turystycznej dzielnicy Temple Bar gdzie po prostu przyglądaliśmy się wszystkiemu co się działo wokół nas. Późnym wieczorem odwiedziliśmy jeszcze najstarszy pub w Dublinie, po czym skierowaliśmy się do pubu poleconego nam przez Derka, który okazał się najciekawszy. Pełny był miejscowych ludzi, grana była na żywo typowa irlandzka muzyka, a do tego ceny nie były aż takie wysokie. Do naszego hosta wróciliśmy ok. 1 w nocy.