Cały dzień jechaliśmy przez wyżyny co oznaczało nieustanne podjazdy i zjazdy, aż w pewnym momencie zacząłem czuć ból w kolanie. Gdy złapał nas deszcz schroniliśmy się pod wiatą przystankową i ugotowaliśmy sobie coś ciepłego do jedzenia. Od Newry pojechaliśmy najpierw ścieżką rowerową a później starą drogą w stronę Dublina rozbiliśmy się ok. 60 km przed stolicą Irlandii.