Dotarliśmy na Hel sporo po zmroku, po zejściu na ląd czułem się jak pijany, kołysałem się ciągle i wolałem nie podchodzić do krawędzi nabrzeża żeby nie wpaść do wody - zabawne oznaki choroby lądowej po tygodniu w morzu. Wieczorem zakupiliśmy jakieś piwko i zmęczeni szybko wypiliśmy i poszliśmy spać...