W Sevilli kwaterujemy się w jakimś w miarę tanim hostelu aby odpocząć i się umyć - 38e za 2 osobowy pokój z prysznicem - śmiesznie to wyglądało bo kabina prysznicowa stała po prostu koło łóżka jak jakiś mebel :) Zwiedzanie Sevilli okazało się najlepszym jak do tej pory, miasto jest przepiękne a do tego jest mnóstwo zniżek dla studentów lub miejsc które można oglądać za darmo, wieczorem delektowaliśmy się sangrią w kartonie (bardzo dobra) na rynku, dopiero późnym wieczorem wróciliśmy z powrotem do hostelu, dzień udany.
Następnego dnia ruszamy do Walencji na Tomatine (wielka bitwa na pomidory), jednak szybko okazuje się że będzie to bardzo trudne niemal 10h sterczeliśmy na drodze wylotowej i przez ten cały czas zatrzymały się tylko 2 samochody które jadą 5-6 km dalej na jakieś zadupie ( a staliśmy na stacji benzynowej przy autostradzie). Mocno wkurwieni wracamy do Sevilli i żeby zdążyć na tomatine jedziemy do Walencji BARDZO drogim autobusem... dzień dla odmiany nieudany...