Rano po noclegu w krzakach w pobliżu zoomarine ruszamy w dalszą drogę - do Sevilli !
Na początku (w Portugalii) idzie całkiem szybko i sympatycznie, na stacji po drodze spotykamy jeszcze 2 Polki które też jeżdżą stopem w tamtych okolicach.
Po wjeździe do Hiszpanii zaczyna się problem, na południu tego kraju jakby w ogóle nie rozumieli o co nam chodzi, nikt na nas nie zwraca uwagi, w końcu udaje się na wieczór dotrzeć do Huelvy, nocujemy tam na obrzeżach miasta, jest straszny upał a my musimy spać w zamkniętym namiocie bo wszędzie lataj chmary komarów które są strasznie natrętne (gryzły nawet przez namiot jak się ściany dotknęło).
Następnego dnia rano jedziemy do Sevilli jednak po ponad 6h czekania bez żadnego rezultatu podjeżdżamy za 5e te kilkadziesiąt kilometrów... Nareszcie Sevilla.