No cóż dziś rano pojechaliśmy jeszcze raz przejść się po centrum Montpellier skąd o 13 zabrał nas Ken i odwiózł na wylotówkę, pożegnaliśmy się i w drogę - dziś w planie jest dotarcie na jakąś plaże i nic nie robienie na niej.
Dość szybko łapiemy stopa i okazuje się że miły Francuz jedzie do Lloret de Mar na Hiszpańskie wybrzeże - hurra jedziemy !
Dojeżdżamy tam wieczorem idziemy na plaże która znajduje się w uroczej zatoczce i nic nie robimy... Gdy nastała noc i chcieliśmy iść spać okazało się że cały czas jest tam mnóstwo "imprezowiczów" przez to nie zmrużyliśmy oka do jakiejś 3 w nocy po czym dosiedli się do nas pijani Francuzi i pijąc i gadając z nimi szybko czas minął do rana. Wyśpimy się w dzień ...