Po starcie wylądowaliśmy w Radomiu ok.15 00 po godzinnym łapaniu stopa mięliśmy transport do Krakowa - podwiózł nas miły gość niecałe 30 lat, opowiadał nam jak to on kiedyś jeździł po całej europie na stopa, nurkował, skakał na spadochronie, wiec było z nim o czym pogadać do Krakowa dojechaliśmy jak było już ciemno, wiec po przejściu przez miasto poszliśmy na stacje benzynowa, udało się jeszcze podjechać kawałek tirem i poszliśmy spać w pobliskim lasku w krzakach nie było super wygodnie, ale w miarę ciepło i sucho rano nawet nie było rosy. W nocy odwiedzały nas często pająki.