Tego ranka wiatr nie wydawało się aby ustawał, nie mieliśmy szans na dopłynięcie do Nynyshamn więc postanowiliśmy odebrać Andrzeja (ostatniego załoganta który miał dojechać) w Tallinie.
Po wyjściu z portu szybko zgodnie stwierdziliśmy, że wybranie drogi zgłąb zatoki to lepszy pomysł niż na pełne morze.
Wiatr wiał 7*B a fale osiągały ponad 3m, naszą łódką tak bardzo kołysało a fale uderzały o dziób iż miałem wrażenie że się rozleci.
Przy takim wietrze i kołysaniu część załogi zaczęła odczuwać oznaki choroby morskiej - w tym najbardziej ja jako że miałem ze wszystkich najmniejszy staż na morzu.