Wstaliśmy rano i JEDZIEMY DO AMSTERDAMU ... niestety po godzinę na stacji trochę entuzjazm osłabł ale po jakimś czasie zatrzymuje się miły holender, trochę przez przypadek (W rozmowie przegapił swój zjazd) podwozi nas na obrzeża miasta, tam lekko skołowani nie wiemy co robić jest mnóstwo dróg, nasza mapa nie jest na tyle dokładna a spytać też nie ma kogo. W końcu widzimy przystanek autobusowy - co nieco się domyślając z tamtejszej mapki na przystanku wsiadamy do autobusu, u kierowcy zakupiliśmy bilety i dowiedzieliśmy się, że tym autobusem dojedziemy do pociągu który jedzie do centrum Amsterdamu - ale i ja i Monika lekko się obawiamy krążąc w pustym autobusie po opustoszałych ulicach, strach jest większy niż przy jeździe autostopem - mam wrażenie że nie wiem gdzie jedziemy. Ostatecznie dojeżdżamy do pętli tam nie ma kas ale jest automat z biletami - wybieram jakiś bilet studencki i wsiadamy w pociąg... przy kontroli otarliśmy się o 2 mandaty za 40euro, zniżka studencka jest tylko dla posiadaczy jakiejś tam karty.
WRESZCIE AMSTERDAM - szybko zdobywamy mapę i jedziemy na Camping VliegenBos (ponoć najtańszy i całkiem niedaleko centrum)