Ponieważ festiwal dobiegał końca postanowiliśmy pojechać do Bukaresztu. Po drodze jechaliśmy między innymi z ekipą filmową jakiejś rumuńskiej stacji telewizyjnej, kręcącą reportaż o autostradach w Rumunii (a dokładnie o kawałku jednej autostrady który mają w Rumuni.). Bukareszt był zupełnie inny od dotychczas odwiedzonych przez nas miast. Mimo, że jest trochę zaniedbany trzeba przyznać, że ma swój klimat. Bardzo charakterystycznym, elementem wystroju miasta są kable wiszące dosłownie wszędzie, czasami nawet 1,5 metra nad drogą. Najciekawsza była główna ulica Bulevardul Unirii pełna fontann, która prowadzi do drugiego największego budynku na świecie – parlamentu Rumuni. Po zwiedzeniu wszystkich najciekawszych miejsc, które nam polecili poznani Rumuni, poszliśmy na wylotówkę i tam zanocowaliśmy w krzakach.