Podzieleni na dwójki umówiliśmy się, że spotkamy się w przy wejściu do Pamukale. Wszystko fajnie, sprawa jasna, ale na miejscu dowiedzieliśmy się, że tych wejść jest kilka. Zajęło nam więc trochę czasu zanim się znowu połączyliśmy. Ponieważ tym razem zniżki z UE nas zawiodły, a nie mięliśmy zamiaru przepłacać, znaleźliśmy inne, darmowe rozwiązanie. Wspinając się przez góry wzdłuż ogrodzenia aż się skończyło, a następnie trochę wspinaczki i zmęczeni ale szczęśliwi po niecałych dwóch godzinach doszliśmy do celu.
Po kąpielach w wapiennych wodach Pamukale, udało nam się całą czwórką złapać stopa do Denizli, gdzie przenocowaliśmy w domu przyjaciela ojca, przyjaciela, przyjaciela, przyjaciółki Okana, czyli naszego przyjaciela . Czy jakoś tak...