Następnego dnia obudziło nas ostre słońce. Ponieważ w nocy był przypływ nasze nogi oddalone były od wody o niecały metr, (fakt że położyliśmy się spać tylko kilka metrów od brzegu). Ruszyliśmy się z karimat dopiero gdy woda w morzu się nagrzała, więc co jakiś czas ktoś z nas musiał ruchem robaczkowym doczołgać się i sprawdzić nogą temperaturę wody. Tak minął nam kolejny dzień, kąpiąc się w ciepłym morzu, wylegując na plaży, co jakiś czas zajadając się soczystym arbuzem.