Po wygodnym noclegu na promowej podłodze i pobieżnym zwiedzaniu Rodos, popłynęliśmy dalej do Turcji, gdzie mieliśmy znów spotkać się z Iloną. W Marmaris, tuż po przypłynięciu, przechodząc obok miejscowej knajpki, zostaliśmy ugoszczeni herbatą i słowami „Welcome In Turkey”. Wieczorem kupiliśmy z Sebastianem fajkę wodną i tak leżąc na tamtejszej plaży z nowo nabytą przyjemnością i dobrym (tanim) winem czekaliśmy na Ilonę. Później już całą czwórką zanocowaliśmy w lesie przy trasie wylotowej z miasta.