W końcu trzeba było jednak się ruszyć. Z bólem serca, ale uznaliśmy, że pora już zmienić miejsce i jechać dalej. Zastanawialiśmy się tylko czy wybrać południe Peloponezu czy zwiedzić Ateny i stamtąd przedostać się promem na Kretę. Nie była to łatwa decyzja, więc postanowiliśmy zaczekać i zobaczyć, gdzie poprowadzi nas los. Tak więc po kilku kolejnych stopach trafiliśmy do Aten. Po długim spacerze w poszukiwaniu darmowego wodopoju i zwiedzeniu najbardziej znanych miejsc takich jak Akropol, Stadion czy Świątynia Zeusa (gdzie jako studenci UE mieliśmy darmowy wstęp), zaczęliśmy szukać równie darmowego miejsca na nocleg. Spanie w parku nie wchodziło w grę z powodu wszechobecnej policji i jeszcze większej ilości narkomanów. W końcu udało nam się znaleźć wolne ławeczki w porcie, jednak i tam w nocy odwiedziła nas policja pytając co robimy i czemu nie śpimy w hotelu (odczepili się jak im powiedzieliśmy, że mamy prom rano i nie opłaca nam się iść do hotelu).