Pakowaliśmy się na ostatnią chwilę i w sumie zapakowanie rowerów oraz sakw w torby zajęło nam prawie całą noc, jak zawsze gdy się robi takie rzeczy na ostatnią chwilę wystąpiło parę komplikacji. Po godzinie 3 nad ranem ruszyliśmy w stronę lotniska Modlin.
Ponieważ lotnisko działało dopiero drugi dzień było trochę zamieszania z naszymi rowerami, kazali nam otworzyć pudła, ale ponieważ nikt z ochrony nie miał noża żeby rozciąć taśmę musieliśmy to zrobić za pomocą kluczy. Punktualnie o 6.15 wystartowaliśmy i po 3 godzinach byliśmy już na lotnisku w Cork. Podczas składania rowerów podszedł do nas Polak pracujący w Irlandii jako kierowca autobusu i pokazał na mapie kilka wartych odwiedzenia miejsc. Z lotniska ruszyliśmy w stronę Kinsale gdzie zjedliśmy śniadanie, a kolejną dłuższą przerwę zrobiliśmy na Old Head of Kinsale, półwyspie zakończonym pięknymi klifami i już mieliśmy pewność, że wyprawa będzie obfitowała w piękne miejsca i widoki.
Postanowiliśmy rozbić namiot przy samym szczycie klifu skąd roztaczał się piękny widok na ocean.